Reszel

Reszel - miasteczko na Warmii

Przysłowia ludowe: Gdy zbyt długo złota jesień trzyma nagle przyjdzie zima

Jesteś tu: strona główna < Ekozespoły <

Reszel - Ekozespoły

Edukacyjne poczynania ekozespołów

Edukacyjne poczynania ekozespołów z reszelskiego gimnazjum w gospodarstwie ekologicznym, czyli jak poznawaliśmy siebie i uczyliśmy się czerpać wiedzę i mądrość od otaczającej nas przyrody…

„Edukacja środowiskowa - pierwsza w planie, na cóż bowiem zda się liczenie, czytanie, gdy życia na Ziemi nie stanie.”
I. Oksińska

Członkowie koła ekologicznego 2007-2008 w dniach 4-6 maja 2009 r. mieli okazję uczestniczyć w warsztatach ekologicznych w edukacyjnym gospodarstwie ekologicznym pani Doroty Łepkowskiej w Godkach koło Olsztyna.

W poszukiwaniu wiedzy i przygody wyruszyliśmy spod szkoły 4 maja 2009 r. Naszą edukację rozpoczęliśmy już w busie, słuchając porywających piosenek disco polo. Ale nie miałyśmy serca (ani odwagi) powiedzieć panu kierowcy, że mamy inne upodobania muzyczne. Jakoż że nikt z nas nie był wcześniej w Godkach to nie obyło się bez kilku niezwykłych perypetii. Ale dotarliśmy w końcu na miejsce, zwiedzając przy okazji okoliczne wioseczki.

Co zobaczyliśmy? Niewielkie gospodarstwo pięknie położone przy lesie i nad małym stawem. Spokój i błoga cisza to niewątpliwie zalety tego miejsca.

Pierwsze zajęcia, jakie nam przygotowano związane były z umiejętnością przedstawienia swojego wnętrza za pomocą rysunku na płótnie. Mieliśmy za zadanie wykonać flagi, obrazujące nasze „ja” i to co jest dla nas ważne. Trudne to było zadanie, bo nie każdy, jak się okazało, zna samego siebie. Ćwiczenie miało nam pomóc lepiej się poznać i zacieśnić znajomości. Powstały nasze własne flagi, które część z nas przywiozła do domu.

Następnie, ubrudzeni farbą do tkanin ruszyliśmy na pole, z przewodnikami w ręku, w poszukiwaniu składników sałatki do obiadu. Okazało się, że mniszek lekarski (pseudonim mlecz) i krwawnik doskonale się na sałatkę nadają. Najlepszy na to dowód to taki, że żyjemy.

Po obiedzie, korzystając z pięknej pogody, pani Łepkowska nauczyła nas robić ciasto na podpłomyki (chlebopodobne placki), które następnie sami przygotowywaliśmy i piekliśmy na rozpalonym przez nas ognisku.

Nie obyło się też bez podróży ekologicznej, czyli na własnych nogach wyruszyliśmy do pobliskiego sklepu w celu uzupełnienia zapasów kalorii, niekoniecznie tych zdrowych!

Pierwszy dzień zakończył się wspólnymi pogaduszkami przy akompaniamencie żabiego towarzystwa ze stawu przy gospodarstwie. A kolejny rozpoczął się bardzo wcześnie śpiewem ptaków, bo trudno spać jak za oknem słyszy się ptasie radio i to już od 5-tej rano.

Dzień drugi rozpoczęliśmy od ekologicznego śniadania, po którym wyruszyliśmy na zajęcia z ziemniakiem w roli głównej. Przebieraliśmy te sławne bulwy przy mądrych opowieściach pani Łepkowskiej. Potem ruszyliśmy na pole zobaczyć jak odbywa się sadzenie. Przy okazji dowiedzieliśmy się co nieco o domowej zwierzynie i hodowli oraz mieliśmy okazję oglądać indyki w okresie godowym. Po tej interesującej lekcji własnonożnie zakopywaliśmy niezdarne ziemniaczki w ziemi. Jeszcze pani Łepkowska pokazała nam swoją folię i pouczyła o roślinach w niej uprawianych oraz oprowadziła po reszcie gospodarstwa, zahaczając oczywiście o serce gospodarstwa czyli spiżarnię. A tam cuda, prawie same ekologiczne przetwory własnej produkcji: buraczki, ogóreczki, soczki i inne.

W gospodarstwie segreguje się również odpady. Na podwórku jest kompostownik, użytkowany już od wielu lat. Zatem gospodarstwo ma ekologiczny nawóz na własne potrzeby.

Nie mogliśmy również ominąć lasu. Udaliśmy się zatem na dłuższy spacer, by pooddychać świeżym powietrzem i usłyszeć własne myśli (bo zapewne byłoby je słychać, gdybyśmy byli trochę ciszej!).

Uczyliśmy się również przygotować kwas chlebowy oraz wyrabiać drożdżowe ciasto. Każdy miał okazję sprawdzić się w tej czynności. Robiliśmy drożdżowe bułeczki. Po upieczeniu wyglądały ładnie i smakowały wybornie. Zobaczyliśmy również, jak piecze się kulebiaka z grzybami. I jedliśmy go nawet na kolację.

W ostatnim dniu pobytu uczyliśmy się jak przyrządzić syrop na przeziębienie z kwiatów mniszka lekarskiego. Kwiaty mniszka zebrał nad ranem Karol, jeden z uczestników, za co cała grupa była mu niewymownie wdzięczna.

Następnie odbyła się pouczająca lekcja na temat rodzajów zbóż, połączona z degustacją ziarna. Co prawda część eksponatów została zjedzona, ale przynajmniej była to zdrowa konsumpcja. Zrobiliśmy nawet własną mąkę. Dowiedzieliśmy się też na co zwracać uwagę przy zakupie żywności i jak rozumieć oznaczenia na opakowaniach. Pani Łepkowska podzieliła się z nami również wiadomościami na temat wypieku domowego chleba, bez konserwantów i środków spulchniających.

Po obiedzie pożegnaliśmy się ze wszystkimi i pełni nowych doświadczeń ruszyliśmy w drogę powrotną, do domu.

Na pewno wiele się nauczyliśmy. Nowe umiejętności, wiedzę i doświadczenie postaramy się przekazać następnym pokoleniom, o ile za tych kilka (a raczej kilkanaście) lat nasze dzieci będą mogły obserwować szczaw w jego naturalnym środowisku, a nie w rezerwacie. Kto wie, a może któreś z nas otworzy fabrykę syropu mniszkowego i zostanie miliarderem…

Dla zainteresowanych podajemy kilka kulinarnych przepisów ekologicznych (zobacz), które warto wykorzystać we własnej kuchni.

Dziękujemy pani Dorocie Łepkowskiej oraz wszystkim pracownikom. Szczególne podziękowania kierujemy do Pani Alinki, naszej żywicielki.

Wycieczka była sfinansowana ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie jako nagroda w ogólnopolskim konkursie ekologicznym „Liderzy środowiska”.

W artykule wykorzystano informacje przedstawione w sprawozdaniach uczestników warsztatów w Godkach, szczególnie Hanny Domaradzkiej.

W imieniu uczestników Elżbieta Majcher

REKLAMA

opublikowano: 2009-05-29, © Elżbieta Majcher.,

2918

Komentarze

W artykule zapomniano wspomnieć o jednych zajęciach, mianowicie porannym polowaniu (bezkrwawym)na Jerza, oraz o pozdrowieniach dla owego, które ja tu składam ;)

Właśnie, polowanie ja Jerza było bardzo ciekawe ^^
Także pozdrawiamy!

ostatnie artykuły z tego działu:

Uczestnicy warsztatów na tle gospodarstwa ekologicznego.
 fot.Elżbieta Majcher.
fot. Elżbieta Majcher.
Uczestnicy warsztatów na tle gospodarstwa ekologicznego.
Zajęcia w pracowni rękodzieła.
 fot.Elżbieta Majcher.
fot. Elżbieta Majcher.
Zajęcia w pracowni rękodzieła.
Tworzymy własne dzieła.
 fot.Elżbieta Majcher.
fot. Elżbieta Majcher.
Tworzymy własne dzieła.
Nasze „ja” na flagach.
 fot.Elżbieta Majcher.
fot. Elżbieta Majcher.
Nasze „ja” na flagach.
Dumne dziewczyny, bo znalazły chrust na ognisko.
 fot.Elżbieta Majcher.
fot. Elżbieta Majcher.
Dumne dziewczyny, bo znalazły chrust na ognisko.
Mieszkaniec gospodarstwa. Głuchoniemy od urodzenia pies, który się wabi Biała kiełbasa.
 fot.Elżbieta Majcher.
fot. Elżbieta Majcher.
Mieszkaniec gospodarstwa. Głuchoniemy od urodzenia pies, który się wabi Biała kiełbasa.
Pani Dorota Łepkowska, właścicielka gospodarstwa uczy nas, jak robić podpłomyki.
 fot.Elżbieta Majcher.
fot. Elżbieta Majcher.
Pani Dorota Łepkowska, właścicielka gospodarstwa uczy nas, jak robić podpłomyki.
Nasze zmagania z podpłomykami.
 fot.Elżbieta Majcher.
fot. Elżbieta Majcher.
Nasze zmagania z podpłomykami.
Kasia piecze podpłomyki.
 fot.Elżbieta Majcher.
fot. Elżbieta Majcher.
Kasia piecze podpłomyki.
A tu wszyscy smakują podpłomyki. fot.Elżbieta Majcher.
fot. Elżbieta Majcher.
A tu wszyscy smakują podpłomyki.
Robimy kwas chlebowy.
 fot.Elżbieta Majcher.
fot. Elżbieta Majcher.
Robimy kwas chlebowy.
A jak to z tym ziemniakiem było…
 fot.Elżbieta Majcher.
fot. Elżbieta Majcher.
A jak to z tym ziemniakiem było…
Spacer po lesie.
 fot.Elżbieta Majcher.
fot. Elżbieta Majcher.
Spacer po lesie.
Co i gdzie, czyli poznajemy gospodarstwo.
 fot.Elżbieta Majcher.
fot. Elżbieta Majcher.
Co i gdzie, czyli poznajemy gospodarstwo.
Kasia w roli „wyrabiaczki drożdżowego ciasta” sprawdziła się rewelacyjnie.
 fot.Elżbieta Majcher.
fot. Elżbieta Majcher.
Kasia w roli „wyrabiaczki drożdżowego ciasta” sprawdziła się rewelacyjnie.
A i Jolce poszło całkiem nieźle.
 fot.Elżbieta Majcher.
fot. Elżbieta Majcher.
A i Jolce poszło całkiem nieźle.
 Karol okazał się niezastąpiony przy smarowaniu blaszek.
 fot.Elżbieta Majcher.
fot. Elżbieta Majcher.
Karol okazał się niezastąpiony przy smarowaniu blaszek.
Przebieramy mlecz na syrop leczniczy.
 fot.Elżbieta Majcher.
fot. Elżbieta Majcher.
Przebieramy mlecz na syrop leczniczy.
Organoleptycznie poznajemy zboża.
 fot.Elżbieta Majcher.
fot. Elżbieta Majcher.
Organoleptycznie poznajemy zboża.
I produkujemy mąkę… fot.Elżbieta Majcher.
fot. Elżbieta Majcher.
I produkujemy mąkę…